wtorek, 30 września 2008

Żółw chciał pojechać koleją

Wszystkich czytelników uspokajam, że nie przepadliśmy w mrokach północnowłoskich tuneli samochodowych, przypominających rozmachem leże Szeloby, ani tym bardziej 8km nad ziemią, ponad Alpami i Dunajem. Jul jest bezpieczna w Turynie i jedyne, co nam może zagrozić, to nadmiar wrażeń.

Zrobiliśmy sobie dzisiaj (i wczoraj) krótkie wycieczki po sąsiedztwie, ale srodze je udokumentowaliśmy. Podczas gdy Jul pracuje nad materiałem, ja wysilę się na tradycyjną komparatystyczną notkę - dziś o kolejach.

Kolej włoska, czyli trenitalia przypomina PKP pod pewnymi względami. Podejrzewam, że nie jest rozbita na tak wiele spółek, ale łączy ją z naszą taniość, szybkość i hałaśliwość. Przypominam historię z XIX wieku, z czasów zjednoczenia Włoch, gdy właśnie infrastruktura kolejowa pozwoliła na błyskawiczny, jak na ten czas, transport wojsk. Do dziś udało mi się przejechać trzema pociągami linii regionalnych. Klasa 1. od klasy 2. różniła się tylko obsadzeniem miejsc i wygodą zagłówków. Te z kolei umożliwiają łatwe zaśnięcie w pozycji siedzącej, bo głowa znajdzie oparcie w każdą stronę, w którą jest w stanie zdryfować. Nie ma przedziałów, co dostarcza okazji do nauki fatycznej strony włoskiego podczas mimowolnego podsłuchiwania rozmów. Można też odświeżyć sobie ulubione piosenki z MP3-mana. Na malutkich stoliczkach przy oknie znajdzie się nawet miejsce na komórkę, a pod spodem gniazdko, by ją naładować. Czasami brakuje mi mojego multimetru, bo ciekawi mnie, co tu w kablach płynie, i dlaczego wymyślili własny patent, a nie korzystają z polskiego. [1]

W pociągu z Turynu do Mediolanu odkryłem również takie cudo (poniżej). W każdym wagonie zamontowanych jest ok. 6 wyświetlaczy LCD podających temperaturę wewnątrz i na zewnątrz pociągu oraz bieżącą prędkość. Byłem oczarowany. Tu udało mi się zrobić zdjęcie przy niewielkiej stosunkowo prędkości. Największa jaką zarejestrowałem to 153km/h. Tak, są też pociągi klasy InterCity.

[1] http://www.protezionecivileseriate.it/elettricita.htm

1 komentarz:

GregorioW pisze...

Ciao Giovanni!

Janie, gdy czytam takie posty jak Twój powyższy, palę się ze wstydu, bowiem multimetru własnego wciąż nie mam. Poza tym nigdy nie wysadziło mi kondensatora. Raz spaliłem diodę Zenera i jedynie to pozwala mi ze względnie czystym sumieniem określać się mianem elektronika.

W PKP bez większych zmian. Wczoraj w IC za mocno grzali na przykład, na szczęście siedziałem przy oknie i miałem chłodny nawiew.

Tanti saluti!

--
GregorioW