Dziękuję Jul za opisanie w skrócie sposobu dotarcia do Turynu. Rozwinę ten wątek, bo jestem na świeżo, a nie minie dużo czasu i wrażenia zostaną zatarte przez nowe.
Linia obsługiwana przez WIZZ łączy Pyrzowice i Bergamo. Postawmy sprawę jasno: nie są to Katowice, ani tym bardziej Mediolan. Podczas gdy do Pyrzowic najłatwiej dostać się własnym transportem, bo busiarze zdzierają niemiłosiernie, to lotnisko w Bergamo ma wygodną komunikację z centrum miasta.
Jest to też najtańsza linia. Pluję sobie w brodę, że nie ryłem się (jak wszyscy) na początek kolejki, bo zostały same miejsca w przejściu, więc rejestrowałem tylko zmiany przeciążenia. Wewnątrz uderzył mnie fakt, że połowa pasażerów śpi jak niemowlęta, mimo tego, że lot trwał jedynie 80 minut. Tłumaczyć to może wczesna godzina wylotu, bądź używanie alkoholu dla kurażu.
Bergamo
Bergamo to stutysięczna mieścina 40km na północno-północny wschód od Mediolanu. Ma własny uniwersytet, zaś jedna z głównych ulic nosi imię Jana XXIII. Ma pewne cechy Rzeszowa:
Koleje we Włoszech są względnie tanie, np. koszt autobusu z Mediolanu do Turynu to ok. 18 euro, zaś taka sama podróż odbyta koleją kosztuje 8 euro. Wraz ze wzrostem odległości cena nie rośnie liniowo, ale, podobnie jak w Polsce, opłaca się jeźdźić na długich trasach.
Bilet trzeba kasować przy wejściu na peron. W przeciwnym wypadku kara 50 euro jest nieunikniona.
Milano Centrale
Mediolan ma najwspanialszy dworzec jaki widziałem. Ma pewne cechy wrocławskiego:
Torino
Zostałem zakwaterowany w jednym z wielu prywatnych mieszkań, w wynajmie których pośredniczy Politecnico. Mieszkam pod Mole Anatolliana, która stanowi logo miasta, ale to tylko ze względu na jej wielkość. Jest tu pewnie z 1000 budynków, które mogłyby być zabytkami, ale tutaj renesansowy kościół na nikim nie robi wrażenia. Sam piszę w studio pod kopułą podtrzymywaną przez kolumny z kapitelami w stylu korynckim. To specyfika Włoch i już.
<3
Pierwsze wrażenie, tak paskudnie popsute przez mandat na kolei, zostało zatuszowane przez wspólne wyjście na kolację, sponsorowane przez właścicielkę lokalu. Birra pierwsza lepsza, ale w smaku Tyskie, pizza najlepsza na świecie, bo włoska, a później tiramisu, z tego samego powodu najlepsze na świecie, a na koniec limonetto, czy jakoś tak - na trawienie. Rozmowy przy stole zdominował Katalończyk, ale trzeba mu to wybaczyć. Tło wizualne zapewniała Mole Anatolliana, zaś muzyczne przydrożny mistrz akordeonu.
Kusi mnie, żeby opisać dzień zdobywania codice fiscale i pierwsze próby opanowania miasta, ale przede mną codzienna porcja nauki włoskiego.
Ciao. (tu wszyscy tak mówią)
4 komentarze:
Ciao Jan!
Anch'io ho preso un volo da Pyrzowice a Bergamo con Wizzair quattro anni fa ;) Non sono stato a Torino mai, ma spero che Ti piacerà, come a me piace Italia :D
Spero, che troverò un pò di tempo per visitarvi a Torino :)
Tanti saluti da Breslavia!
GregorioW
PS Powodzenia w nauce włoskiego - nam Polakom idzie to zwykle całkiem nieźle. Czekam z niecierpliwością na kolejne interesujące wpisy :)
Deme uno momento e comprendo tutto.
zdjęcie wielkiej "cipy"
Jan Ty w Rzeszowie jesteś!
Kod który wpisałem z obrazka to:
wtgpk
Dobrze?
: D
Janie, jesteś bardzo intertekstualny, co jest niezmiernie klawe! :) pozdrawiam ciepło, a raczej pozdrawiamy oboje :)
Prześlij komentarz