wtorek, 23 września 2008

Przygotowania do clubbingu

Podczas mojego pobytu odbyły się trzy inauguracyjne imprezy erazmusowe. Nie byłem na żadnej z nich. Myślałem - ale jestem stary, wszyscy wychodzą na imprezę, a ja jedyne na co mam siły, to mycie uszu i położenie się spać. Istotą rzeczy jest coś zupełnie innego. Tu normalne jest wychodzenie na zabawę o np. 1 w nocy. Jedni wołają "chodźmy, chodźmy!" Inni odpowiadają, że jeszcze zbyt wcześnie. I tak Włosi tańczą dokoła chochoła cały wieczór, żeby ok. 23.00 zacząć się malować, przebierać. Z rozrzewnieniem przypominam sobie krakowską prywatkę w męskiej umieralni zakończoną o 21.00.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

przepraszam ale po przeczytaniu ostatniego akapitu też naszły mnie wspomnienia i dlatego teraz leżę i kwiczę.. :D

możesz w takim razie spróbować przeszczepić taki typ imprez na grunt włoski i zorganizować taką 'prywatkę' w Pensione Domus - ja mogę przysłać z polski słoik ogórków i śledzie na zagryche. narzucisz podobne tempo i myśle, że imprezy będą trwać co najwyżej do 20:30 ;D

janek

Unknown pisze...

Janie, powiedz mi jedno. Czemu Ty tak właściwie nie grasz SCHRANZ?

Jeszcze na dobre wchłanianie mogę zaserwować wątróbkę na smalcu. Nie wytrzymają tego.