piątek, 19 grudnia 2008

Po rowerze

No i skończyło się moje rowerowanie. Przednia dętka wybuchła uwalniając spektakularny dymek. Rower pozostawiłem tam gdzie się rozpadł. Parę minut się zastanawiałem, czy bardziej opłaca mi się go zabrać ze sobą i spróbować sprzedać w częściach lub całości. Raczej nie, bo trzebaby kupić nowe opony i dętki. Ale po co kupować nowe opony i dętki do starych, niewymiarowych, zardzewiałych obręczy - toż to tylko po allegro szukać. Ale po cóż kupować nowe obręcze do podrdzewiałej ramy. Mógłbym liczyć na to, że w Turynie są chomiki-pracusie, którzy by znaleźli dlań nowe życie, ale czy to możliwe bez socjaldemokracji? Pozostawiłem go na pastwę złomiarzy z łezką w oku, gdyż był mi wiernym towarzyszem.

A oto jedyne zdjęcia jakie mu zrobiłem:

1 komentarz:

GregorioW pisze...

Ciao Giovanni!

Przyznam Ci się, że - jako mało doświadczonemu jeśli chodzi o uszkodzenia rowerów - trudno mi wymyślić jakiś powód pojawienia się owego spektakularnego dymku. To znaczy wiem, poszła dętka. Ale skąd dymek? Taki widoczny? Mógłbyś ten wątek nieco rozwinąć?

Z jużoddawnaświątecznego (tak komercyjnie) Wrocławia pozdrawiam!

--
GregorioW