Zdjęcia, które jakoś nie pasują do żadnej dłuższej opowieści.
1. Kościół Gran Madre di Dio na placu tego samego imienia, który na zdjęciach Janisława był zawsze w oddaleniu :P Znajduje się za rzeką Po (pol. Pad) na wysokości największego turyńskiego miejsca imprez masowych i demonstacji - Piazza Vittorio Veneto - zamykającego Via Po.
2. Widok z drugiej strony Mole. Na razie tylko obchodzimy, gdyż oswajam się z myślą o wycieczce na samą górę. Swojego czasu była to najwyższa wieża w Europie. Otaczają ją supernowoczesne budynki (m. in. radio RAI) i slumsowate balkoniki - prawdziwy misz-masz architektoniczny. Poza tym to podwójne świątynkowate coś jest paskudne.
3. Gdy przyjmie się odpowiednią perspektywę i zastosuje wiedzę wyniesioną z lekcji geometrii, nawet Mole nie wydaje się tak ogromna ;)
4. Podczas spacerów z Janisławem zwykle zahaczamy o jakiś park. Ten jest tuż obok królewskiego - ściany kamienicy łączą się z kilkumetrowym murem okalającym pańskie włości. Szukając wejścia obeszliśmy całe Giardino Reale, ale na próżno. Za to znaleźliśmy Lenina (o tym później). Balkonik wydał mi się uroczy i bardziej juliowy niż te wszystkie ulice, apteki, skwery, sklepy i makarony Santa Giulia.
4 komentarze:
A mnie zainspirowały te kamolce przed Gran Madre di Dio. Czy to jakaś ozdoba, czy raczej tor przeszkód dla nietrzeźwych przechodniów? ;)
ta latarnia wygląda jak jakiś świecznik z zasobów Morticii Adams :D
-Pral.
>Malw
Ów plac, poza byciem jednym z ładniejszych Turyńskich, jest również ważnym węzłem komunikacyjnym - przetacza się przezeń dziennie mnówstwo aut na klaksonie. Jakby nie te kolce, to cały zmieniłby się w trąbiące mrowisko.
Na tym placu jest również poczwórna sygnalizacja świetlna. Niestety, nigdy nie udało nam się doczekać do czwartego koloru ^_^
Prześlij komentarz