sobota, 4 października 2008

Turyzm - kurioza

Zdjęcia, które jakoś nie pasują do żadnej dłuższej opowieści.

1. Kościół Gran Madre di Dio na placu tego samego imienia, który na zdjęciach Janisława był zawsze w oddaleniu :P Znajduje się za rzeką Po (pol. Pad) na wysokości największego turyńskiego miejsca imprez masowych i demonstacji - Piazza Vittorio Veneto - zamykającego Via Po. 

2. Widok z drugiej strony Mole. Na razie tylko obchodzimy, gdyż oswajam się z myślą o wycieczce na samą górę. Swojego czasu była to najwyższa wieża w Europie. Otaczają ją supernowoczesne budynki (m. in. radio RAI) i slumsowate balkoniki - prawdziwy misz-masz architektoniczny. Poza tym to podwójne świątynkowate coś jest paskudne.

3. Gdy przyjmie się odpowiednią perspektywę i zastosuje wiedzę wyniesioną z lekcji geometrii, nawet Mole nie wydaje się tak ogromna ;)

4. Podczas spacerów z Janisławem zwykle zahaczamy o jakiś park. Ten jest tuż obok królewskiego - ściany kamienicy łączą się z kilkumetrowym murem okalającym pańskie włości. Szukając wejścia obeszliśmy całe Giardino Reale, ale na próżno. Za to znaleźliśmy Lenina (o tym później). Balkonik wydał mi się uroczy i bardziej juliowy niż te wszystkie ulice, apteki, skwery, sklepy i makarony Santa Giulia.

4 komentarze:

Netherfield pisze...

A mnie zainspirowały te kamolce przed Gran Madre di Dio. Czy to jakaś ozdoba, czy raczej tor przeszkód dla nietrzeźwych przechodniów? ;)

Anonimowy pisze...

ta latarnia wygląda jak jakiś świecznik z zasobów Morticii Adams :D
-Pral.

Unknown pisze...

>Malw

Ów plac, poza byciem jednym z ładniejszych Turyńskich, jest również ważnym węzłem komunikacyjnym - przetacza się przezeń dziennie mnówstwo aut na klaksonie. Jakby nie te kolce, to cały zmieniłby się w trąbiące mrowisko.

Jul pisze...

Na tym placu jest również poczwórna sygnalizacja świetlna. Niestety, nigdy nie udało nam się doczekać do czwartego koloru ^_^