Plac przed katedrą jest turystycznym centrum Mediolanu (tak mówi nasz przewodnik i rzeczywiście gwar okropny). Przepełniony jest turystami; czarnoskórymi naciągaczami, którzy wpychają bransoletki z kordonka niby sławiące zwycięstwo Obamy; dzieciakami roznoszącymi ulotki. Była nawet szalona pani, która wieszczyła koniec świata w ogniu piekielnym. Przed wejściem do katedry obowiązkowe sprawdzanie torebek. Środek zbyt mroczny i majestatyczny jak na możliwości naszego aparatu. Witraże się pięknie tęczowiły w słońcu, a przy bocznych kaplicach widać było stoły zapełnione świecami. To trzecia co do wielkości świątynia katolicka na świecie, budowana od 1386 (Visconti, projekt Pellegriniego) do 1813 roku. Podobno prace konserwatorskie trwają tu nieustannie, bo gdy jedna strona zostaje odrestaurowana, druga natychmiast wymaga podrasowania ;) Całość z białego marmuru, natłok rzeźbionych postaci i szkaradziejstw wszelkiej maści. Udało nam się wejść na taras, a właściwie na dach katedry (dość spadzisty). Katedrę zwiedziliśmy od stóp do głów, w dzień i w nocy. Poniżej co ciekawsze ujęcia.
W podziemiach katedry natrafiliśmy na kolejny przykład kultu szczątków. Na wpół rozłożony duchowny w srebrnej masce, rękawiczkach i gustownym ubranku nie wydał się nam zbyt fotogeniczny, więc skupiliśmy się na ciekawym oświetleniu kapliczki z relikwiami innego pana zamkniętymi w skrzyni.
Sjesta obowiązuje też przy wejściach na taras widokowy (zamknięty 13-15?). W międzyczasie obeszliśmy Duomo dookoła. Pogoda piękna, gołębi i nagich pań pod dostatkiem.
Panom światło wyraźnie przeszkadzało.
Na dachu było ślisko, kręto, tłoczno i lękowo. Bawiliśmy się w rozróżnianie łęków i przypór. Dół katedry jest zdecydowanie barokowy, zaś góra udaje gotyk.
Widok wspaniały, choć panorama miasta dość monotonna - jak to Janisław stwierdził jest zbyt płasko i Alp nie widać. Za to poraziła mnie ilość prywatnych ogrodów na dachach.
4 komentarze:
Ciao Giulia!
I co? i wiedziałem, że będę żałował, że w środku nie byłem. Choć to zawsze jest po co wracać przecie ;)
Tanti cordiali saluti!
--
GregorioW
Widzę, że powoli się ośmielacie i wprowadzacie do bloga coraz więcej golizny. Widać, że Włochy i ich antyczna tradycja zmieniają Wasz północny purytanizm. ;)
@Gregorio
E tam, nadal twierdzę, że w środku nie było nic ciekawego ;)
@Malw
Golizny to tu będzie że ho ho po naszym powrocie z Florencji (na pierwszy ogień pójdzie Dawid). Może nam się przez to ilość komentarzy zwiększy :P
Nie powiem, katedra robi wrażenie (nawet bez golizny i zwłok ;).
Zastanawiam się, dlaczego u nas jeszcze nikt nie wieszczy końca świata. Hm, może klimat nie taki? ;)
~Plu
Prześlij komentarz