poniedziałek, 10 listopada 2008

Turyn nocą

Już jakiś czas temu wybraliśmy się na szczyt Mole przy okazji zwiedzania muzeum kina (pojawi się na ten temat osobny post), a czekanie w kolejce zabrało nam tyle czasu, że zrobiło się ciemno.

Widok na Piazza Vittorio Veneto, z tyłu kościół na Monte dei Cappuccini. Kościół Gran Madre di Dio (więcej o nim w kolejnym poście). Superga z oddali.

Główny budynek wydziały humanistycznego vel sen pijanego dróżnika (lewy dół). Nasza kamienica (trójkąt nad uni). Budynek biblioteki filologicznej i lektoratów, w tym zajęć z języka polskiego (prawy środek, tuż nad parkingiem).

Po sobotnim spacerze z dworca Porta Nuova, skąd odbieraliśmy naszych drogich gości, mogę dołączyć zdjęcia świątecznych dekoracji na Piazza C. Felice. Jak chłopcy słusznie zauważyli, szyldy i dekoracje są tu ładne, bo prawdziwie neonowe. Wielkie kule stale zmieniają kolory przechodząc łagodnie między odcieniami. Bliźniacze kościoły to nie jest rzadkość we Włoszech, tu jednak wyglądały wyjątkowo nastrojowo.

A na zakończenie obrazek z Via Artisti (nasza stała trasa zakupowa). Na cóż jeden sierściuch, skoro można ich mieć dziesiątki?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja nie powiedziałabym, że te pierwsze zdjęcia były robione nocą; raczej w magicznej porze zmierzchu, chyba najpiękniejszej a zarazem najtrudniejszej do uchwycenia. Świat nie jest już ten sam, co w ciągu dnia, ale jeszcze nie pod panowaniem prozaicznej w swej codziennej nocy. To tak jakby pomiędzy wspaniałym słońcem a równie przyjemnym deszczem złapać kawałek tęczy ;). Pozdrowienia

__
Maddie

Netherfield pisze...

śliczne te kule zmieniające kolory... prawie jak w bajce :)

Anonimowy pisze...

Firanki w koty będą absolutnie niezbędne w moim mieszkaniu. Gdy i jeśli się go dorobię. ;)

~plu