wtorek, 7 października 2008

Pensione Domus

W dzisiejszym odcinku czas przedstawić nasze warunki mieszkaniowe. Osiedliśmy w 2-osobowym pokoju z oknami od strony południowej, czyli wychodzącymi na Via Verdi. Z tego powodu jest u nas bardzo jasno praktycznie przez cały dzień. Przestrzeń życiowa składa się ze stołu do pracy, 2 krzeseł, 2 dużych szaf, komody na dobrocie... ...2 mniejszych szafek... ...umywalki, wielkiego łóżka i 4 m do sufitu. Dominują biel i ciemna zieleń. Przychylność signiory Anny przejawiła się w postaci kapy na zimę podbitej misiem (na zdjęciach jej jeszcze nie było). Mamy blisko do kuchni i łazienki, a w tej części pensione jest cicho i przytulnie.
Ze współmieszkańcami świetnie się dogadujemy. Zwłaszcza Turcy są ogromnie ciekawi Polski, uczymi ich nawet podstawowych zwrotów ;) Nasze faworki to Mehmet i Ece [edzie]. On znany jest głównie z fenomenu o nazwie Mehmet Bubble, kiedy to niby mówi po angielsku, ale bardziej do siebie i o rzeczach, które nikomu się z niczym nie kojarzą ;) Jest pół Grekiem, jego rodzina pochodzi z Salonik, co okazuje się być częstą kombinacją na tamtych terenach (mnóstwo przymusowych przesiedleń w imperium otomańskim i potem). Zaraz na początku wybaczył nam zwycięstwo pod Wiedniem :P i podzielił się pasją do heavy metalu. Studiuje w Izmirze, czyli dawnej Smyrnie, który nazywa jednym z najpiękniejszych tureckich miast. Ece, typowa bliskowschodnia piękność, przyszła pani architekt, cierpliwie odpowiada na moje pytania o życie w Turcji, m. in. o anatolijskie specyfiki upiększające ;) Oboje są niezwykle otwarci, weseli i dobrze wykształceni - zupełne przeciwieństwo tureckich smutasów na wymianach w Polsce. Kuchnię chińską reprezentują... Szkoci - Steve i Andy. Ich rodziny mieszkają w UK od kilku pokoleń, ale gotują tradycyjnie, tj. ponad 3 h i zdrowo. A nad zamieszaniem rodem z wieży Babel panuje signiora Anna, która potrafi Katalończykowi udowodnić, że źle robi paellę ;) Ale Albert nie bierze tego do siebie, bo jego specjalnością są sery. Spróbowaliśmy za jego pośrednictwem wielu pleśniowych, ale trafiły wyłącznie w gust Janisława. Ja postanowiłam zainteresować się bliżej tylko gatunkiem formaggio di birra, bo miał ciekawy, lekko słonawy smak. Dobrze nam tutaj będzie, zwłaszcza w zimowe wieczory, które piecuchy uwielbiają spędzać w kuchni.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

1. Też byłabym ciekawa anatolijskich kosmetyków :D
2. Kuchnia chińska? nie, dziękuję - mam to na co dzień, nie mogę już ścierpieć tych zapachów, bo sos sojowy i curry chyba wypaliło mi w mózgu jakieś dziury od ciągłego wąchania ;P
3. Macie bardzo romantyczny biotop, jak widać na fotkach - Janie, jak czujesz się w białobuduarowych mebelkach a la niejaka Austen? or shall I call Mr Darcy then? ;D
buziaki (od Naszej Dwójki)
-Pral.

Jul pisze...

1. Chodzi głównie o mydełka :D
2. Kuchnia chińska Szkotów jest bardziej wyrafinowana - kurczak w cieście albo z orzechami, małże w sosie pomidorowym, miamu mniamu.
3. Janisław jest bardziej przebiegły od Pana Darcy'ego, gdyż regularnie kupuje mi czekoladę, co bym swoje uzależnienie przeniosła na niego.

Netherfield pisze...

The room is absolutely charming. :)

Fajnie, że macie międzynarodowych znajomych, ja się głównie spotykam z Polkami. W ten sposób przynajmniej sobie nie pogarszam mojego angielskiego. :P

PS. Jul, dobrze, że Janisław jest z Tobą, bo Mehmet brzmi niepokojąco podobnie do Mahmed. ;)

Anonimowy pisze...

Jak to dobrze znaleźć kogoś, kto mówi w tym samym języku, nawet jeśli pochodzi z innego kraju ;)

__
Maddie